Rozmowa z Ingą
Kto tam idzie kto znika w zapalonych drzwiach
Czerwień uchyliła się pod uderzeniem słowa
Uderzony nie broni się i nie lamentuje ciemnopióry
Córko moja ze mną w kamiennym zdaniu
Gdzie one są nie wie nikt także młodzik
Znużenie wieczoru daje blask twoim oczom
Nie odpowiadaj na te obrazy poznasz ich prawdę
Po wrzasku zdruzgotanej mowy słuchaj jej dobrze
Tyle chwały chciałem ci dać że góra
Weszłaby w dolinę ale ty nie wiesz jak to jest
Patrz noc moja urodziła różowe dziecko
Ono krzyczy i uczy się chodzić podaj mu dłoń
Gdzieś musimy być gdzieś nas prowadzi pamiętanie
To ty usłyszałaś pierwsza że kwiat kwitnie
i uśmiecha się
Muszę ci powiedzieć: istnieję, bo jestem potrzebny
Jakiemuś przywidzeniu i ono istnieje przeze mnie
On wstał prosi żebyś coś powiedziała
Nienawidzę go uśmiecham się do twojej
nieśmiałości
Ja wielki twój ogród nie mogę być
usprawiedliwieniem
Twój ojciec bez wyjścia, twój labirynt
(Z tomu Kwartał wierszy)
|